poniedziałek, 3 grudnia 2012

Wehikuł czasu


Kiedy ma się szesnaście lat, wygląda się jak przez okno (być może są szczęściary, które już wtedy były piękne, jak do nich nie należałam), nosi się za duże ubrania i spotyka z niewłaściwymi chłopakami. I do tego małe kraterki na twarzy, „wulkany” wybuchające w najmniej oczekiwanych porach dniach.
Moja fryzura przypominała gniazdo, w którym mogły żyć pterodaktyle. Każdy włos sterczał w różną stronę, jak takie antenki, ściągałam na zmianę nocne programy dla dorosłych i „Domowe Przedszkole”. No może pomiędzy, jakiś teledysk Guns n’Roses się zdarzył. Ubrania miały ukryć nadprogramowe kilogramy i chyba całą złość jaką miałam w stosunku do otaczającego mnie świata. Pragnę tu nadmienić, że byłam posiadaczką czarnego swetra, sięgającego niemal za kolana o wdzięcznym imieniu Al. Przyjaźniłam się z Asią, właścicielką najgłośniejszego i najbardziej szyderczego śmiechu w klasie. Aśka była również właścicielką pająka w stanie hibernacji, którego trzymała w piórniku. Zdaje się, że zwał się Herman.
To był także czas niegrzecznych chłopców...skóra, glany i jedna wielka anarchia w głowie. Taki niby zbuntowany rycerz.... Z czasem okazało się, że z niegrzecznych chłopców wyrastają dorośli łajdacy, od których słyszysz, że „jesteś jednym, wielkim pierdolonym problemem”. Wielkie swetry nie ukryją problemów, ani braku akceptacji. I nawet jeżeli przestaniesz być „pryszczatką”, tak naprawdę nie zmieni się nic, bo nadal w środku będziesz, nie bójmy się tego słowa „dupą wołową”.
Nie cofnęłabym się w czasie, bo dobrze mi tak jak teraz. Bo nie jestem małym zakompleksionym stworzonkiem, szukającym akceptacji u faceta. Bo uważam, że jestem po prostu fajna. Toksyczne typki posyłam kopniakiem na księżyc. Nie ze mną te numery. Nadal widuję się z Asią i uważam, że czarny to nie kolor, to styl życia. Moje włosy odbierają jeszcze więcej programów. Jednak...nie czaję się w koncie, aż ktoś mnie z niego wyciągnie. Zachłannie biorę życie, bo czuję, że żyję dopiero od niedawna. Odpuściłam bezsensowne znajomości, udawane przyjaźnie. Nie zamierzam być idealna. Nie spełniam czyichś oczekiwań. Boże, jak mi jest łatwo. Lepiej późno, niż za późno.

Alcatraz

Well I am just out of school

I am real real cool

I got the jump got the jive

Got the message I'm alive

I'm a wild I'm Wild One!

Ohhh yeah I'm a Wild One!

I'm gonna keep a shakin'

I'm gonna keep a movin' baby

Don't you cramp my style I'm a real wild child!


3 komentarze:

  1. Boże, jak mi jest trudno, zazdroszczę Tobie tego stanu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nie mozesz czegos zmienic - zaakceptuj to co masz :) Sama mialam podobnie i tak zostalo :) Dobrze mi samej ze soba!

    OdpowiedzUsuń