piątek, 7 grudnia 2012

List do Mikołaja!

Kochany Mikołaju!
Piszę do Ciebie, bo zauważyłam, że jak nie napiszę, to jakoś nic nie potrafisz załatwić i co roku mam z Twoją hojnością pewne problemy.
W tym roku pod choinką chciałabym zobaczyć coś, czego nie będę musiała oddawać zaraz po sylwestrze. Nie kupuj mi już drogich rajstop. Gdybym złączyła wszystkie rajtki, które w tej chwili są w moim posiadaniu, to mogłabym z nich zrobić kokardkę, którą obwiązałabym kulę ziemską. Nie kupuj mi perfum. Jakoś serca do tego nie masz, Mikołaju. Rok temu, skropiona zapachem od Ciebie, wytrułam kilka osób na pasterce. Odpuść też inne kosmetyki. Wiem, że moje ciało ulega ciągłemu rozpadowi, a Mikołaj widzi wszystko, ale ja naprawdę nie mam czasu wklepywać kolejnych specyfików w rozstępy, cellulity, żylaki, zmarszczki mimiczne... Bo ja jeszcze nie mam rozstępów, cellulitów, żylaków i zmarszczek mimicznych (przynajmniej nie tak dużo).



Zdecydowanie nie kupuj mi ciuchów. Nie wiem, co jest smutniejsze - za małe ciuchy, czy za duże. Za małe dorzucają mi na konto kilka kompleksów - "o boże! ale jestem gruba". Za duże sprawiają, że myślę "o boże! czyli ludzie myślą, że jestem taka wielka i gruba!".
Nie kupuj mi płyt. Jeszcze nie odsłuchałam szalonej składanki hitów lat osiemdziesiątych, którą dostałam rok temu, nie zabrałam się też za to zwariowane reggae sprzed dwóch lat.
Mikołaju, niech Cię pan bóg chroni przed kupowaniem mi sprzętu kuchennego. Moja płeć nie jest ściśle związana z pomieszczeniem zwanym kuchnią. To mnie obraża! Nie kupuj mi piżamy. Co roku dwie oddaje na Caritas. Cienie do oczu w kolorze lila róż też moglibyśmy skreślić z listy prezentów. Z nowej kuwety dla kota też się nie ucieszę, nie licz na to. Z góralskich bamboszy tym bardziej.
Najlepiej, Kochany Mikołaju, włóż mi kilka (tudzież kilkadziesiąt) złotych pod choinkę. Ja je wykorzystam i będę szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa.
Póki co, bardzo Ci dziękuję za ubiegłoroczne upominki. Szczególnie zaś za "Atlas grzybów", krem pod oczy 35+ (za dziesięć lat jak znalazł), zestaw noży (widziałam na opakowaniu, że fatygowałeś się po nie specjalnie do Chin), miskę dla kota, sztuczne rzęsy (cały czas nie mam odwagi ich użyć), poradnik "Jak zostać milionerem" (przeczytałam i nadal milionerką nie jestem - bubel), wyszczuplające majtki (okazały się za duże - 1:0 dla mnie, Mikołaju) oraz za karnet na zajęcia "Aerobik dla seniora" (z żalem donoszę, że Pani Wanda, którą poznałam na tych zajęciach odeszła w maju tego roku, mając jedyne 95 lat - aerobik jej nie pomógł).
Jeszcze raz wielkie dzięki, Mikołaju!
Połamania nóg na stromych dachach! Pamiętaj, że Cię bardzo kocham!

Twoja Holigoli

3 komentarze:

  1. Moje zmartwienia umarły ze śmiechu, że nie wspomnę o zmarszczkach, które się z wrażenia wyprostowały. Tak trzymać. =D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacja! :))
    Każdy Mikołaj powinien dostać kopię Twojego listu - choćby tak na wszelki wypadek!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Posiusialam sie ze smiechu :) Wlasnie dlatego ja tworze liste konkretnych prezentow jakie chce dostac (nie lubie dostawac pieniedzy) - dokladnie marka, rozmiar, czy wydawnictwo (najlepiej link na allegro czy amazonie). Problemu nie mam. Na 3 tygodnie przed swietami wszsycy rodzice i bliscy dostaja List do Swietego Mikolaja.

    OdpowiedzUsuń