fot. aleseriale.pl |
Nie wiem jak wy, ale ja jestem pod wrażeniem, kiedy facet przepuszcza
mnie przodem w drzwiach, ustępuje miejsca w zatłoczonym autobusie, czy wyręcza
mnie w dźwiganiu ciężkich zakupów. Ostatnio – dzięki codziennej, miesięcznej
podróży pociągiem – ku mojemu zdziwieniu zauważyłam, że tacy mężczyźni nadal
istnieją, mimo, że uważani są za gatunek wymarły. Chociażby w miniony piątek. Kiedy wpadłam do wagonu po wcześniejszym
kilkuminutowym sprincie na peron zrobiło mi się słabo na myśl o tym, że będę
musiała stać przez następną godzinę w ciasnym przedziale. Wszystkie miejsca
siedzące były zajęte, a o wygodne miejsce stojące też było trudno. Byłam wręcz wstrząśnięta,
kiedy jeden z mężczyzn wstał i wskazując na swoje miejsce zaznaczył, że mogę usiąść.
A jeszcze parę dni wcześniej jeden z podróżnych (płci męskiej) zwrócił uwagę
drugiemu, który rozłożył na miejscu obok torby z zakupami. Kiedy „obładowany” ustąpił,
ten drugi z zadowoleniem powiedział, że teraz mogę wygodnie usiąść.
Zastanawiając się, gdzie CI mężczyźni, przyszło mi do głowy,
że my same po części doprowadziłyśmy do ich wyginięcia, m. in. dzięki hasłom w
stylu: „nie chcę, żebyś pomagał mi nosić ciężkie torby, uważasz, że jestem
słaba?”, „płacisz za mnie – sugerujesz, że nie potrafię zarobić tyle, co ty!”. Z
drugiej jednak strony są faceci, którzy celowo doprowadzają do wyginięcia cech
i zachowań gentelmana, wykorzystując nasze usilne błagania o równe traktowanie
w sferze zawodowej i prywatnej.
Jeżeli chodzi o mnie, mówię TAK dla przepuszczania kobiety w
drzwiach, wstawania, kiedy podchodzi do stołu, otwierania drzwi, płacenia na
randce, ustępowania miejsca, pomocy przy noszeniu zakupów… Właściwie jedyne NIE
dotyczy całowania w rękę, którego po prostu nie lubię. Myślę, że mężczyzna,
którego stać na takie gesty zawsze będzie postrzegany przez kobiety w lepszym
świetle. Jeżeli nie przez wszystkie, to ręczę, że przez zdecydowaną większość.
Holidej
tak, zdecydowanie należy pozwolić facetom być dżentelmenami. amen.
OdpowiedzUsuńOj racja, racja...
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego, jak tylko odwzajemnić się równie miłymi słowami - to jest świetny blog, fajnie się Was czyta:)
OdpowiedzUsuńJa tam nawet lubię, gdy mnie po rękach całują - byle nie obśliniali obleśnie;)
Podpisuję się mymi brudnymi od czekolady rękoma :D
OdpowiedzUsuńcałujemy rączki! :D
Usuńtak tak tak i jeszcze raz tak za gentelmanów :)
OdpowiedzUsuńjak ktoś spotka jakiegoś dżentelmena proszę dać mi znać :D
OdpowiedzUsuńRównouprawnienie równouprawnieniem, ale kultura osobista kulturą osobistą ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście jestem wniebowzięta, gdy mężczyzna przepuści mnie w drzwiach, a potem pomoże zdjąć płaszcz. Myślę, że jest to spowodowane tym, że takie miłe gesty są naprawdę rzadkością. Jednak jeśli chodzi o pieniądze, to dla odmiany czuję się bardzo niezręcznie, gdy samiec reguluje rachunek za naszą dwójkę. Swoją działkę od zawsze wolę uregulować sama. Tylko z moim niedźwiedziem mamy taki podział, że np. kino stawiam ja, a on piwo i naleśniki po kinie, ale wiadomo, że w związku ta kwestia funkcjonuje inaczej:)
Ja rowniez sie nad takimi cechami rozplywam. Niestety tak zwani "faceci" uwazaja, ze otworzenie drzwi przede mna czy pomoc w sciagniecia plaszcza, podstawienie krzesla i te wszystkie male drobne rzeczy (lacznie z komplementami) robia tylko geje... Wlasnie swego Lubego usiluje nauczyc pewnych manier - i blad jesli ktos mysli, ze Anglicy to typowi dzentelmeni - przynajmniej nie Ci, z ktorymi ja sie spotkalam...
OdpowiedzUsuń