Wśród nich odnalazłam:
1.) kulkę z wosku zrobioną przez pewnego zuchwałego chłopaka
2.) list do mnie z przyszłości ode mnie z przeszłości
3.) scenariusz sztuki teatralnej napisany w wieku 15 lat (wtedy wydawał mi się totalnie melodramatyczny, dzisiaj przezabawny)
4.) reprodukcję "Krzyku", namalowaną przez mojego brata - to mnie dopiero ubawiło
5.) kasetę magnetofonową "Supernova" Urszuli - błędy młodości
6.) białą skarpetę, którą machałam podczas koncertu Red Hot Chili Peppers
7.) moje wiersze - olaboga!
8.) pukiel włosów jednego z facetów, ale niestety nie pamiętam którego
I kilka innych pamiątek. Są to rzeczy, które są totalnie niepotrzebne. Pudełko, w którym się znajdują nazywam "skrzynią wstydu", bo gdyby wpadła w niepowołane ręce, byłabym skończona. Ale jakoś rozstać się z tym nie potrafią. I nie zamierzam!
Holigoli
A oto "Krzyk" mojego brata...
Ale ten Krzyk całkiem, całkiem :)))
OdpowiedzUsuńHa! Tez mam taką skrzynię, ale staram sie nie zagłębiać w jej zawartośc :P
OdpowiedzUsuńteż trzymam takie "pamiątki" to pozwala sobie przypomnieć dlaczego obecnie stoję właśnie w tym miejscu;)
OdpowiedzUsuńja tam mam szuflade pelna "wstydu" i dobrze mi z tym ;-))))
OdpowiedzUsuńjak krzyk tak wygląda, to dawaj te wiersze, może też są ciekawe
OdpowiedzUsuń