Idzie ulicą
w butach na wysokich obcasach, każdy odwraca za nią wzrok. Bezimienna jest
doskonała pod każdym względem. Ideał. Wszystko udaje się jej najlepiej. Osiąga
każdy cel, chociaż nigdy nie wkłada w wykonywane zajęcia więcej wysiłku niż wymagane
minimum. Nie przejmuje się niczym. Potrafi zadbać o siebie, w każdej sytuacji czerpie
największe korzyści. Dobro własne przede wszystkim.
Ubrana w
błękitną sukienkę z dekoltem na plecach. Każde jej posunięcie ma określony cel.
Najczęściej służy przypodobaniu się innym. Jej punkt widzenia zależy od punktu
siedzenia, swoje przekonania dostosowuje do sytuacji. Chce być cool. Właśnie
tak o sobie myśli, „jestem cool”.
Włosy Bezimiennej
połyskują w słońcu. Ona cała zawsze lśni. Osiąga każdy cel i zawsze stawia na
swoim, a nawet jeśli nie, to porażkę przyjmuje w taki sposób, jakby była
ogromnym sukcesem, którym należy się chwalić, o którym musi usłyszeć cały
świat.
fot. photocompetition.upclive.com |
Czerwona
szminka rzuca się w oczy przechodniów. Jest odważna. Nie boi się niczego. Spadochrony,
nurkowanie. Jest wysportowana. Ciągle podróżuje, również do egzotycznych
krajów. Poznaje nowe miejsca, spotyka ciekawych ludzi, uczy się języków.
Bezimienna idzie
sama i jest tego dumna. Nie przywiązuje
uwagi do miejsc i ludzi. Żyje sama dla siebie i z myślą o sobie. Jest jej
dobrze w samotności. Nie potrafi dbać o drugą osobę, skupia się na słowie „ja”.
Niezależna, niczym nie skrępowana, samolubna. Dostrzega błędy i potknięcia
tylko osób wokół niej, nigdy swoje.
Ideał – nie
wymarzony mężczyzna, ale kobieta, która jest ucieleśnieniem wszystkich cech, o
których zawsze marzyłyśmy. Miałam taki ideał. Możliwe, że każda z nas miała lub
nadal ma. Ideał, który prześladował mnie niczym cień, przypominał o wszystkich
niedoskonałościach. Dzisiaj, kiedy spotykam Bezimienną po latach, myślę „jak
dobrze, że jestem sobą”. Nawet, jeśli jestem nieodporna psychicznie, łatwowierna,
nawet kiedy rozklejam się przy pierwszej lepszej okazji, oglądając „Holiday”,
czy „Uwierz w ducha”:). Po co wypracowywać w sobie cechy, które są
całkowitym zaprzeczeniem mnie? Głupota.
Holidej
I tak naprawdę wszystko doskonale sama podsumowałaś. Ja sama mam mnóstwo słabych stron, negatywnych cech, ale tak sobie myślę, że to właśnie one kreują mnie na człowieka, którym jestem. Swój kobiecy ideał odnalazłam już ponad rok temu, ale chyba niczego Jej nie zazdroszczę. Jest cudowną, śliczną, ciepłą osobą, ale nawet w kiepskim momencie swojego życia nie chciałabym się z nią zamienić, bo wtedy straciłabym swoje "ja". Każdy z nas, jest inny, ale każdy na swój sposób ma w sobie coś fajnego. Przeczytałam kilka chwil temu, że wkrótce będziesz żoną. Naszła mnie myśl, że właśnie dla Twojego ów narzeczonego, to właśnie Ty jesteś tym ideałem? :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maggie.
Ps. Nie wiem, kogo to sprawka, ale dzięki za miłe słowa! Chciałabym, aby były przejawem szczerości :-)
Świetnie napisałaś. Zgadzam się z tobą. Ideał nie istnieje, trzeba się uczyć kochać kogoś mimo jego słabych stron :>
OdpowiedzUsuńzastanawiam się nad taką rzeczą... dlaczego ludziom, którzy pracują nad sobą, doskonalą się /w swoim pojęciu/, tak często przypisuje się brak zdolności, umiejętności dbania o innych?... owszem, tacy istnieją /np. opisywana Bezimienna/, ale nie rozumiem, dlaczego cechy pewnej grupy osób rozciąga się na wszystkich?... to pytanie można sformułować ogólniej... dlaczego ludziom, którzy w jakiś sposób wyróżniają się w otoczeniu przypisuje się jakieś /zwykle zmyślone/ negatywne cechy?... np. nieraz słyszymy stwierdzenie, że skoro dziewczyna jest piękna i zadbana, to "na pewno" głupia /lub wredna/... co stoi za takim "rozumowaniem"?... zawiść?... a może kompensacja stadnego odruchu, który każe wybitną jednostkę "przywołać do porządku", do powrotu do szeregu?... nie można tego zrobić fizycznie, więc stado "dopisuje" jej negatywne cechy dla równowagi... przestaje być wybitna i napięcie psychiczne w stadzie opada...
OdpowiedzUsuń......
trochę odpłynąłem od tematu, bo post jest raczej o akceptacji siebie... tu zgadzam się z przekazem, że ta akceptacja to jeden z podstawowych warunków równowagi psychicznej... ale myślę, że ta odrobina niezadowolenia ze swoich niektórych cech jest wartościowa, bo pobudza nas do samodoskonalenia...
pozdrawiać :))...
Ha! Jakie to prawdziwe... Chyba każda kobieta choć raz porównywała się do takiej kroczącej pięknej i wspaniałej Bezimiennej a potem płacz i zgroza... Sama też tak miałam :) Fajnie jest się czuć dobrze samej ze sobą :)
OdpowiedzUsuńMieć wzór do naśladowania jest dobrze, bo dzięki temu wiemy, że pewne rzeczy można osiągnąć w życiu.
OdpowiedzUsuńNie ma nic złego w traktowaniu siebie jako osoby najważniejszej, człowiek zadowolony z siebie bardziej potrafi okazać uczucia i zadbać o innych. W przeciwnym razie najczęściej jest zbyt skupiony na walce z własnymi słabościami.
Mam trochę poczucie, że tekst wyszedł trochę w kierunku nie takim, jak należy.
Czyli - Bezimienna idealna, ale jednak nie ma tego czy tamtego.
Wiadomo, że nikt nie jest ideałem, Bezimienna też ma słabości, a że się na nich nie skupia i nie uwypukla i nie chowa za nimi swoich mocnych stron - to jej sukces.
Czyli w dużej mierze zgadzam się z pierwszą częścią wypowiedzi pkanalia.
A że warto jest akceptować siebie, to oczywista sprawa.
Co nie powinno być przeszkodą w pracy nad sobą.
Mogę być romantyczką, co nie przeszkadza mi w walce z własną naiwnością, mogę czasem okazywać słabość, co nie oznacza, że nie wolę być silna i umieć o siebie zadbać.
I wcale nie trzeba na tej drodze być samotną, tylko czasem trudno znaleźć partnera, który to doskonalenie zaakceptuje :).
Pozdrowienia!
iw
Ja swój ideał kobiety wyobrażam sobie jako siebie w nieco ulepszonej wersji, czyli nieco mniej nerwową i ze zdecydowanie gęstszymi, dłuższymi włosami :P
OdpowiedzUsuńech, zwłaszcza te włosy ;) hmmm tak naprawdę to nie wiem, jak to się stało, kiedy, gdzie, moja Bezimienna odeszła w niepamięć, a jestem ja, taka sobie, nieidealna, ale prawdziwa, tu i teraz (no dobra, czasem B wraca, ale wtedy szybko wracam ja też).
Usuńfajny tekst.