Chyba rozpoczniemy nowy cykl. Jego robocza nazwa brzmi "szczęśliwe mężatki". Dziś cytować będziemy naszą koleżankę, żonę, matkę, a przede wszystkim matkę-Polkę. Z głosem pełnym dumy pochwaliła nam się dzisiaj:
- Mój mąż jest kochany. W wigilię przyszedł do kuchni w nocy i powiedział do mnie "kochanie, zostaw już te gary. Pozmywasz je rano".
Prawdziwy z niego skarb, prawda? Zastanawiałyśmy się co jest gorsze, to że on tak powiedział, czy to że ona się tym chwaliła. Dla niej bycie wzorową żoną jest darem od niebios. Nie nabijamy się z tego, bo każdy ma w życiu jakąś funkcję, którą powinien wypełniać, jak najlepiej potrafi. Ale chyba nikt nie jest powołany do mycia naczyń. Dom (o ile nie należy do singla) jest zbiorowym obowiązkiem, wszystkich członków rodziny. Nie należy tylko do kobiety.
chciałam skomentować dłuższą wypowiedzią ale w sumie chyba jednak odpuszczę ;D
OdpowiedzUsuńmam takich kobiet wokół mnóstwo.
w końcu doszłam do wniosku, że ich życie, ich wybór.
zastanawiam się tylko, jak można siebie aż tak bardzo nie szanować???
Ale tu nie chodzi o szacunek. Tu chodzi o wybor. Ja cale zycie uwazalam, ze jesli mego faceta/meza bedzie stac na utrzymanie mnie i naszego potomstwa, to ja moge zajac sie domem. Mi to nie przeszkadza. Ja lubie gotowac i lubie zapach przypraw czy zapach swierzego prania. Sprzatanie uwazam za zlo konieczne. Z obecnym partnerem mamy takie podejscie - jak juz kupimy swoj dom, wynajmiemy pania do sprzatania i kupimy zmywarke do naczyn, bo nas na to stac. Partner proponowal juz teraz abysmy to zrobili w Kazachstanie, ale ja powiedzialam ze na razie mnie to bawi wiec moge sie tym zajmowac... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJyotika, ja też lubię zajmować się domem. Gdybym od swojego faceta usłyszała taki tekst spojrzałabym w kalendarz czy aby nie wskazuje 1 kwietnia ;)
OdpowiedzUsuńNo chyba, że w tekście są literówki ;) i miało być "kochanie, zostaw już te gary. POZMYWAM je rano" to Ok :)