piątek, 28 grudnia 2012

Wsiąść do pociągu


Co prawda nie do byle jakiego, bo w określonym celu i kierunku, ale zawsze patrząc, jak wszystko zostaje w tyle. Bynajmniej nie chcę śpiewać, a opowiedzieć Wam, co spotkało mnie w ubiegłym tygodniu, kiedy wracałam do domu jednym z ostatnich pociągów.

Wieczór, dworzec PKP, przeszywający chłód, deszcz. Czekam. Pociąg spóźnia się już 20 minut. Nagle światełko w tunelu. Oczekujący ze mną pasażerowie już gotowi do biegu, by stoczyć bój o miejsce w ekskluzywnym wagonie przewozów regionalnych. Pech, wszystkie przedziały wypełnione po brzegi. Otwierają się drzwi, a ludzie z walizkami wręcz wysypują się z przepełnionych przejść między wagonami. Na szczęście znalazło się miejsce i dla mnie. Pięć osób nie wsiadło. Ruszamy.

Zaduch, lepkie powietrze, ludzie poupychani niczym ogórki konserwowe, przyklejeni do szyby z napisem „opieranie się o drzwi grozi wypadnięciem z pociągu”. Ale kto w takiej chwili zwróciłby na to uwagę. Po prawej mężczyzna kłóci się z emerytem, który, mimo natłoku podróżnych ułożył swoje zakupy na siedzeniu obok, z lewej słychać głos dziesięcioletniego chłopca: „System nie działa… Ładowanie… Osiem procent… Dwadzieścia procent… Łiiiiiii... Awaria, awaria, awaria”, po chwili pytanie: „Mamusiu, o czym marzysz?”. Mama odpowiada: „Najbardziej marzę o tym, żeby znaleźć pracę Grzesiu”. Na to Grześ: „Łiiiiiii... Ładowanie… Trzynaście procent….”. Jednak nikt jednak nie zwraca uwagi na Grzesia i jego mamę, bo w głębi jednego z wagonów daje się słyszeć krzyk: „Nienawidzę swojej synowej. Gruba krowa! Siedzi w chacie, nie pracuje, on zresztą też. Nieroby i brudasy. Tylko uprawiają seks! To mnie należy się zasiłek, nie jej! Mnie!”. Żule popijają piwo w kącie przedziału, zadowoleni, ze konduktor nie sprawdzi biletu, którego nie posiadają. I znów dziwny zapach… dziewczyna obok wyciąga z torby panierowane skrzydełka. Zajada ze smakiem, dzieląc się z facetem w płaszczu, sprawiającym wrażenie ekshibicjonisty, który za moment obnaży swoje wdzięki. Szum, trzask, kolejne hamowanie, podczas którego wszyscy wpadają na siebie. Ludzie wsiadają już nawet do toalety. Nie uwierzylibyście ile osób może się tam zmieścić... Kobieta opowiadająca o synowej znów zabiera głos. Mówi o wykonywanych przed godziną badaniach cytologicznych. Pokazuje chłopakowi siedzącemu obok papiery dokumentujące historię swojej choroby…


Przyjaciółka powiedziała, że przyciągam wariatów, bo ona przez trzy lata podróży pociągami nie spotkała tylu dziwnych osób. Ale nie narzekam, a nawet powiem, że ubawiłam się przednio, mimo męczącego mnie przez  dziesięć stacji dyskomfortu i wielkiej walizki wbijającej mi się w cztery litery. Może dlatego, że sama jestem niezłą wariatką... 
Podsumowanie jest tylko jedno. Bilet powrotny do domu - 6,80,-, wrażenia z podróży komunikacją PKP– bezcenne. Można napisać o tym wiele… Polecam każdemu, by przekonał się sam! :)

Holidej

2 komentarze:

  1. wszyscy kochamy PKP ;) sama miałam kilka przygód, raz pod siedzeniem moim i koleżanki wybuchł grzejnik, innym razem pijany jegomość wyrwał hamulec bezpieczeństwa w naszym przedziale ;) pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jechałam teraz do Niemiec PKP, sama podróż właściwie spokojna, w przedziale ojciec z dwójką dzieci w wieku studenckim, jechali w odwiedziny do matki do szpitala w Niemczech.
    Plus pewien chiński biznesmen, po raz pierwszy widziałam kogoś rozmawiającego przez telefon wielkości iPada...
    Wrażenia niezapomniane.
    Widziałam też Jezusa w Świebodzinie, ale słabo, bo była mgła.
    Dziękuję za trzymanie kciuków.

    OdpowiedzUsuń