poniedziałek, 10 grudnia 2012

Dwie wersje poranka

Poranek - wersja pierwsza:
6:30
Dryń-dryń!!! Wreszcie dzwoni ukochany budzik! Nareszcie mogę wstać i ruszyć do boju! Zmierzyć się z kolejnym pięknym dniem. Wyskakuję na równe nogi (specjalnie, żeby czasami nie opuścić łóżka lewą nogą).  Biegnę nakarmić moje ukochane kotki, które łaszą się do mnie w podzięce. Krótka gimnastyka i zestaw ćwiczeń poprawiających muskulaturę mięśni brzucha. Zimny, orzeźwiający prysznic też jest zbawieniem. A teraz śniadanko. Lubię wymyślać i kuchcić, jedną kromkę zjem z odtłuszczonym serkiem, drugą z chudą wędlinką. Do tego oczywiście zielona herbata. Już nie mogę się doczekać na myśl o mojej ulubionej części poranku - ubieranie się! Podbiegam do mojej ogromnej garderoby, nie będę jednak teraz szykować sobie stroju. Przezornie zrobiłam to już wczoraj. Teraz tylko pozostaje mi tylko zrobić sobie make-up. Boże, jaką ja mam piękną, alabastrową cerę. Wklepię jeszcze krem pod oczy, mam mnóstwo czasu. Jestem prawie gotowa, poprawiam włosy. Zostało mi jeszcze kilka minut, pogłaszczę moje kochane koty. Ach, życie jest takie piękne. A poranki to prawdziwa kwintesencja piękna...



Poranek - wersja druga:
6:30
Dryń-dryń!!! Dzwoni budzik. Ja pierdolę, już?! Dopiero poszłam spać. Odkładam chwilowo wstawanie z ciepłego łóżka. Jeszcze dziesięć minut. Ostatecznie wyczołguję się z łóżka o 7. Nienawidzę swojego życia. Powolnie dochodzę do łazienki. W lustrze patrzę na swoje odbicie wzbudzające litość. A miałam zrobić gimnastykę i zestaw ćwiczeń poprawiających muskulaturę mięśni brzucha. No trudno, jutro. Wchodzę pod ciepły prysznic. Oczywiście zapominam o bożym świecie i wyskakuję z niego zdenerwowana uciekającym czasem. Nie mam czasu na śniadanie. Wyciągam z pudełka na płatki, trzy czekoladowe chrupki. Popijam zimnym mlekiem (prosto z butelki! mamo, wiem, że nie tak mnie wychowałaś!). Podbiegam do szafy. Cudownie! Miałam wczoraj wyprasować koszulę. Wciskam się w jeansy i tshirt - wyglądam, jak niewygląd. Makijaż i tak nic nie poprawi w tej sytuacji. Pakuję kosmetyki do torebki. Gdzie jest moja torebka? O włosach nawet wspominać nie będę. Fryzurę tę określiłabym mianem "Czarnobyl". Już jestem spóźniona, a koty jeszcze miauczą, bo są głodne. Wredne pchlary, wiecznie z nimi problem.
Moje życie jest straszne. Ja jestem straszna. Nienawidzę poniedziałków. I poranków też!

Jak się zapewne domyślacie, jedna z wersji poranka jest literacką fikcją. A jak wygląda Wasz poranek?
Pozdrawiam,
Holigoli    



8 komentarzy:

  1. Latem ta pierwsza wersja jest bardzo prawdopodobna, ale teraz, zimą? Absolutnie. Mimo, że jestem teraz bezrobotna i nie muszę tak wcześnie wstawać moje poranki zawsze wyglądają jak wersja druga. No z małą różnicą, mam pieska a nie koty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze inaczej, nie aż tak radośnie, jak pierwsza, ale i nie tak tragicznie, jak druga wersja :)
    Może opiszę!
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz, napisz koniecznie! Może czegoś się nauczymy! :)

      Usuń
  3. Staram sie aby moje poranki wygladaly jak wersja pierwsza :) Mysle, ze jestem na dobrej drodze :P

    OdpowiedzUsuń
  4. 7:00 - dzwoni budzik
    Całą noc śniły mi się jakieś durne niewyjaśnione faktury, a kiedy nad ranem w mój sen wkroczył ten przystojny instruktor salsy, zadzwonił ten cholerny budzik!!!! Fuck, dlaczego???? Jeszcze 10 min, please... Niestety, nawet przy drugiej drzemce, piękny sen nie wrócił...
    Jest tak zimno, że nawet na ciepły prysznic nie ma szans... Przestraszyłam się swojego odbicia w lustrze, umyję więc włosy :-)
    Pies już stoi pod drzwiami, więc szybko szuszę włosy, robię oko, coby nie było za blado i biegnę z nim na poranną kupkę. Wracam a kot już głośno się uprasza o jedzenie, na moje śniadanie nie ma więc szans - zjem w biurze. I tak już jestem spóźniona. Do tego trzeba odśnieżyć auto i posrobać szyby. Uroki zimy...
    Do biura docieram parę minut po 9, nigdy nigdzie nie mogę zdążyć na czas...
    Też nie lubię poniedziałków ale zawsze pocieszam się, że inni mają gorzej :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek z przystojnym instruktorem salsy godzien pozazdroszczenia :) Więc zazdrościmy!

      Usuń