czwartek, 13 grudnia 2012

Nie dać się zwariować


Dietom precz! Mam czasami wielką ochotę wykrzyczeć głośno te słowa. Dopiero minął okres wakacyjnego odchudzania i przygotowywania ciała na „plażowanie” w skąpym bikini, a już bombardują nas receptami na szczupłą sylwetkę, idealną na powitanie Nowego Roku. „Przecież w sylwestra musisz być chuda, masz obowiązek odpowiednio przygotować swoją cerę , włosy, paznokcie….”. Najbardziej bawi mnie to odliczanie, jeszcze cztery tygodnie do zabawy sylwestrowej, za trzy tygodnie sylwester, zostały już tylko dwa tygodnie, masz coraz mniej czasu. Gdzie się nie obejrzysz – prasa, telewizja, Internet, wszędzie zachęcają do zastosowania diet, magicznych pigułek, wszędzie gwarantowany efekt już po kilku dniach stosowania. A jeśli nie zaczęłaś odchudzania odpowiednio wcześnie? Nie szkodzi! Przecież cały sztab dietetyków skomponował idealną dwutygodniową dietę-cud, dzięki której schudniesz w mgnieniu oka, pięć kilogramów w trzy dni! Obłęd.
Aż w końcu zaczynasz się zastanawiać, czy rzeczywiście nie musiałabyś zrzucić kilku kilogramów na tę wyjątkową noc. Nawet, jeśli nie jesteś podatna na wpływ reklam i walczysz z przekonaniem, że każda z nas musi być chuda, odczuwasz coraz większą presję. Zaczynasz wierzyć, że od tego, czy schudniesz rzeczywiście może zależeć, czy zabawa będzie udana, czy spełnisz swoje marzenie o udanej nocy sylwestrowej. A czasu coraz mniej…
fot. raspberryheels.com
Co po sylwestrze? Mało ważne. Masz trzy miesiące, żeby walczyć z efektem jo-jo, ewentualnie możesz stosować fantastyczne przepisy z kolorowych pism, bez względu na kaloryczność proponowanych potraw, żeby w okolicy kwietnia znów usłyszeć o cudownych dietach wakacyjnych. I tak do samego lipca. Potem zrzucanie kilogramów po urlopie, na którym możesz przecież pofolgować. Jak w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek?
Mam tylko jedną radę. Trzeba zaakceptować własne ciało, a jeżeli chcesz zrzucić parę kilogramów to nie z powodu sylwestra, wakacji, czy innych okazji, a wypracowując na stałe pewne nawyki żywieniowe. Amen. 
Idę zjeść pączka.

Holidej

4 komentarze:

  1. zjeść pączka i miec pączka to jest sprawa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ te pączki pysznie wyglądają... mniam...

    OdpowiedzUsuń
  3. I pod tym postem podpisuje sie wszystkim w czym tylko potrafie trzymac dlugopis :-)

    OdpowiedzUsuń