poniedziałek, 3 grudnia 2012

Gentelman zawsze w cenie

fot. by aleseriale.pl
fot. aleseriale.pl
Nie wiem jak wy, ale ja jestem pod wrażeniem, kiedy facet przepuszcza mnie przodem w drzwiach, ustępuje miejsca w zatłoczonym autobusie, czy wyręcza mnie w dźwiganiu ciężkich zakupów. Ostatnio – dzięki codziennej, miesięcznej podróży pociągiem – ku mojemu zdziwieniu zauważyłam, że tacy mężczyźni nadal istnieją, mimo, że uważani są za gatunek wymarły. Chociażby w miniony piątek.  Kiedy wpadłam do wagonu po wcześniejszym kilkuminutowym sprincie na peron zrobiło mi się słabo na myśl o tym, że będę musiała stać przez następną godzinę w ciasnym przedziale. Wszystkie miejsca siedzące były zajęte, a o wygodne miejsce stojące też było trudno. Byłam wręcz wstrząśnięta, kiedy jeden z mężczyzn wstał i wskazując na swoje miejsce zaznaczył, że mogę usiąść. A jeszcze parę dni wcześniej jeden z podróżnych (płci męskiej) zwrócił uwagę drugiemu, który rozłożył na miejscu obok torby z zakupami. Kiedy „obładowany” ustąpił, ten drugi z zadowoleniem powiedział, że teraz mogę wygodnie usiąść.
Zastanawiając się, gdzie CI mężczyźni, przyszło mi do głowy, że my same po części doprowadziłyśmy do ich wyginięcia, m. in. dzięki hasłom w stylu: „nie chcę, żebyś pomagał mi nosić ciężkie torby, uważasz, że jestem słaba?”, „płacisz za mnie – sugerujesz, że nie potrafię zarobić tyle, co ty!”. Z drugiej jednak strony są faceci, którzy celowo doprowadzają do wyginięcia cech i zachowań gentelmana, wykorzystując nasze usilne błagania o równe traktowanie w sferze zawodowej i prywatnej.
Jeżeli chodzi o mnie, mówię TAK dla przepuszczania kobiety w drzwiach, wstawania, kiedy podchodzi do stołu, otwierania drzwi, płacenia na randce, ustępowania miejsca, pomocy przy noszeniu zakupów… Właściwie jedyne NIE dotyczy całowania w rękę, którego po prostu nie lubię. Myślę, że mężczyzna, którego stać na takie gesty zawsze będzie postrzegany przez kobiety w lepszym świetle. Jeżeli nie przez wszystkie, to ręczę, że przez zdecydowaną większość.

Holidej

9 komentarzy:

  1. tak, zdecydowanie należy pozwolić facetom być dżentelmenami. amen.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko odwzajemnić się równie miłymi słowami - to jest świetny blog, fajnie się Was czyta:)
    Ja tam nawet lubię, gdy mnie po rękach całują - byle nie obśliniali obleśnie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się mymi brudnymi od czekolady rękoma :D

    OdpowiedzUsuń
  4. tak tak tak i jeszcze raz tak za gentelmanów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak ktoś spotka jakiegoś dżentelmena proszę dać mi znać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Równouprawnienie równouprawnieniem, ale kultura osobista kulturą osobistą ;)

    Osobiście jestem wniebowzięta, gdy mężczyzna przepuści mnie w drzwiach, a potem pomoże zdjąć płaszcz. Myślę, że jest to spowodowane tym, że takie miłe gesty są naprawdę rzadkością. Jednak jeśli chodzi o pieniądze, to dla odmiany czuję się bardzo niezręcznie, gdy samiec reguluje rachunek za naszą dwójkę. Swoją działkę od zawsze wolę uregulować sama. Tylko z moim niedźwiedziem mamy taki podział, że np. kino stawiam ja, a on piwo i naleśniki po kinie, ale wiadomo, że w związku ta kwestia funkcjonuje inaczej:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja rowniez sie nad takimi cechami rozplywam. Niestety tak zwani "faceci" uwazaja, ze otworzenie drzwi przede mna czy pomoc w sciagniecia plaszcza, podstawienie krzesla i te wszystkie male drobne rzeczy (lacznie z komplementami) robia tylko geje... Wlasnie swego Lubego usiluje nauczyc pewnych manier - i blad jesli ktos mysli, ze Anglicy to typowi dzentelmeni - przynajmniej nie Ci, z ktorymi ja sie spotkalam...

    OdpowiedzUsuń