środa, 16 stycznia 2013

Miłość w etapach

Miłość składa się z kilku etapów. Oto podstawowe z nich. 

Etap pierwszy - etap ekstremalnego zakochania
Świat widzimy wtedy w różowych barwach. Nie potrzebujemy snu. Nie potrzebujemy jedzenia. Funkcje życiowe ograniczamy do minimum. Potrzebujemy tylko naszej drugiej połowy. Strasznie się wtedy staramy. Dbamy o siebie, jak nigdy wcześniej. Uczymy się tej drugiej połówki. Słuchamy piosenek, o których połówka wspomniała. Czytamy te same książki. Rozmawiamy z połówką do nocy. Wstajemy wcześnie rano, żeby wysłać romantycznego smsa. Po prostu bajka.

Etap drugi - etap oswajania
Już się znamy, już wiemy, co i jak możemy powiedzieć. Zaczynają pojawiać się pierwsze wspólne plany. Nadal jesteśmy dla siebie okropnie słodcy i kochani, ale zaczynamy już rozumieć, że patrzenie sobie w oczy przez dwanaście godzin (bez przerwy) wywołuje ból mięśni i stawów. Czasami na tym etapie pojawiają się pierwsze wyrzuty, zgryźliwości, drobne sprzeczki. Ale szybko je łagodzimy, bo przecież taka kochana, cudowna, wspaniała jest ta nasza połówka. Nadal bardzo się staramy i nadal chcemy, jak najlepiej się prezentować w oczach ukochanej osoby.

Etap trzeci - etap trwałości
Na tym etapie jesteśmy już pewni naszych uczuć. Wydaje nam się, że się znamy z połówką, jak łyse konie. I czasami faktycznie tak jest. Potrafimy się ostro pokłócić, ale też razem rozwiązywać problemy.  Czujemy, że połówka pomoże nam, gdy na horyzoncie pojawią się poważne problemy.

Etap czwarty - etap zwątpienia
Jeden z najtrudniejszych etapów. Patrzymy na drugą połówkę i zastanawiamy się, czy to ta sama osoba z etapu pierwszego. Szukamy chemii i niezwykłych emocji z początku relacji. Zastanawiamy się, czy wybór partnera był naprawdę dobry. Czasami rozglądamy się na boki. Tak naprawdę warto ten czas zwyczajnie przeczekać.

Etap piąty - renesans uczuć
To piękny etap, ale nie zdarza się wszystkim, bo zależy on trochę od inicjatywy partnerów. Nagle zakochujemy się w sobie na nowo. Czasami jest to jeszcze silniejsza fala uczuć niż w ekstremalnym etapie zakochania. Skupiacie się na tych pierwszych chwilach, przypominacie sobie długie dni spędzone na wakacjach, listy wysyłane na samym początku, pierwsze wspólne piosenki. Wszystko jeszcze raz wraca, ale jakby tak mocniej?

Etap szósty - etap stabilizacji 
Przeszliśmy razem pięć bardzo różnych etapów, należy należy nam się odpoczynek. To właśnie etap stabilizacji. Wiemy już czego chcemy, na ile możemy sobie pozwolić, jak głośno możemy na siebie krzyczeć. Nie musimy już patrzeć sobie dwanaście godzin w oczy, bo wiemy, jak te drugie oczy wyglądają.

5 komentarzy:

  1. Kręcę się między piątym a szóstym głównie. Narzekać nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak wyżej, te dwa etapy się chyba przeplatają:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a my chyba utknęliśmy na etapie trzecim ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle spostrzeżone i odnotowane. :)

    OdpowiedzUsuń