poniedziałek, 5 listopada 2012

Ku pamięci moim przyjaciółkom płci męskiej

Rok temu o tej porze miałam dwóch przyjaciół facetów. Fajnie było ich mieć, bo przyjaźń z facetami jest jednak inna niż przyjaźń z kobietami. Czasami trochę prostsza, bywa bardziej rzeczowa, trochę mniej emocjonalna. W przyjaźni z facetami podobała mi się najbardziej kanciatość naszych relacji. To, że oni potrafili mnie postawić do pionu, bez zbędnego użalanie się nade mną. Z drugiej strony czułam w tych kontaktach sporo czułości, troski, empatii. Kumpel-facet przyjedzie o drugiej w nocy z drugiego końca Polski, jeśli wyrazisz taką potrzebę. Kumpel-facet pójdzie z tobą na wesele, będzie twoim kierowcą i nawet słówkiem nie piśnie, że też lubi wódkę...
Nie będę jednak roztkliwiać się nad zaletami przyjaźni damsko-męskiej, bo właśnie jestem na etapie zastanawiania się, czy takowa w ogóle w przyrodzie występuje. Nie bez powodu użyłam czasu przeszłego w pierwszym zdaniu niniejszego tekstu.
MIAŁAM przyjaciół płci męskiej. Dwóch fajnych, wesołych, zabawnych, bystrych, miłych i strasznie kochanych kumpli. Dzisiaj pozostało mi po nich kilka sms-ów i zabawnych zdjęć z wakacji.  Przyjaźń z nimi skończyła się, gdy ja zaczęłam nowy etap swojego życia, a na mojej drodze stanął mój obecny partner. Uprzedzam zgryźliwych, to nie ja ich olałam i wcale nie miałam dla nich mniej czasu. Dalej do nich dzwoniłam, wysyłałam maile, próbowałam wyciągnąć do kina, próbowałam w ogóle pogadać. Ale między nami była już ściana. A właściwie był wielki foch. Jeden z nich powiedział mi wprost: jestem zdziwiony tymi wszystkimi związkowymi nowinami. I przestał się odzywać. Nie pytali, czy jestem szczęśliwa, nie chcieli poznać mojego faceta, nie chcieli ze mną rozmawiać w ogóle, bo znalazłam sobie faceta.
Kiedy powiedziałam o tym ostatnio mojej koleżance, uśmiechnęła się leciutko i zasugerowała, że oni raczej widzieli się w roli mojego faceta, aniżeli przyjaciela. Dzisiaj wiem, że chyba faktycznie tak było. Wiem też, że oni czują się oszukani, może nawet wykorzystani, ale ja czuję się dokładnie tak samo. Przyjaźniliśmy się przecież! Przyjaciel cieszy się, gdy jego najlepszy kumpel zaczyna układać sobie życie, martwi się, czy aby na pewno jest szczęśliwy, chce poznać wybranka swojego kolegi. Ba! Powinien chcieć też się z tym partnerem polubić. Moi eks przyjaciele faceci zostawili mnie. Odcięli się z dnia na dzień.
Tak, mam im to za złe. Oszukiwali mnie. Czy czuję się winna? Nie, bo ja nie dawałam im sygnałów, że może kiedyś wyrośnie z tego coś więcej, jakieś piękne uczucie. Mieliśmy się tylko kumplować i miało być pięknie. Zamiast tego oni zachowali się, jak baby.

Holigoli

Dobra rada od cioci Holigoli!
Jeśli ktoś Ci się podoba, powiedz mu o tym. Nie zaczynaj przyjaźni, wiedząc, że w następstwie będziesz od tej osoby oczekiwać czegoś więcej. To nie jest uczciwe.

5 komentarzy:

  1. HAHAHA! Nie ma przyjaźni damsko meskiej!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znaczy jest - jak obie strony sa w zwiazkach ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. nie byli z Tobą szczerzy a liczyli na coś więcej... przyjaźniłam się 6 lat z facetem w końcu powiedział że mnie kocha i zniszczył całą przyjaźń. naciskanie pogarsza sprawę, jeśli będą chcieli zainteresować się co u Ciebie na pewno się odezwą:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie istnieje przyjaźń damsko-męska, u mnie wszelkie próby tych przyjaźni zakończyły się jeszcze gorzej - panowie zbyt nieśmiali, aby mi powiedzieć o swoich skrywanych uczuciach stali się nagle odważni, kiedy ja rozeszłam się z mężem, a oni ... stali świeżymi żonkosiami.
    Niesmaku tamtych spotkań nawet nie próbuję opisywać, ale przejechałam się wtedy na kilku kumplach tak, że dało mi to lekcję do końca życia.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem nie mówi się nic na początku bo albo sytuacja temu nie sprzyja, albo najzwyaczajniej wychodzi się z założenia, że najpierw najlepiej sprawdzić, czy jest się w stanie rozwinąć z kimś przyjacielskie relacje. A dopiero ew. potem coś... więcej.

    OdpowiedzUsuń