poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Syndrom Bridget Jones


Miałaś w życiu taki moment, kiedy wydawało ci się, że twoja codzienność to stek wpadek i krępujących sytuacji? Przykładów nie trzeba szukać daleko. Życie dostarcza nam ich mnóstwo i to każdego dnia. Konkret? Rozmawiasz o znajomej, która nie należy do grona tych ulubionych… ok, nazwijmy rzeczy po imieniu - obgadujesz znajomą, za którą nie przepadasz, jednak (zaznaczmy) spotykasz ją na co dzień i musisz zachować relacje co najmniej przyzwoite, gdy okazuje się, że wspomniana znajoma stoi za twoimi plecami właśnie w momencie, w którym zaczynasz o niej mówić. Idźmy dalej. Umawiasz się z nowo poznanym facetem, chcesz być śliczna i wkładasz obcisłą sukienkę, chociaż wiesz, że już dawno znalazła się na liście rzeczy do założenia po zastosowaniu kilkudniowej diety. Siadasz, aż tu nagle - w najmniej spodziewanej chwili - sukienka pęka w szwach... Ile razy potknęłaś się w sali pełnej ludzi, kiedy oczy wielu skierowane były właśnie na ciebie? Ile razy poplamiłaś się podczas służbowej kolacji? Ile razy niezdarnie zahaczyłaś rajstopy i paradowałaś z wielką dziurą na kolanie, łydce, udzie… Nigdy nie zapomnę, jak zmywałam ptasie odchody z włosów koleżanki, która za minutę miała poprowadzić uroczystość, najważniejszą w swojej dotychczasowej karierze. Zażenowanie, wstyd, upokorzenie, rozpacz. Właśnie to się wtedy czuje. Sama dobrze o tym wiem. Masz ochotę zapaść się pod ziemię. Ale mija tydzień – w najgorszym wypadku kilka miesięcy – i śmiejesz się do rozpuku z pękniętej sukienki, o której wspominasz z mężczyzną, który okazał się tym jedynym, śmiejesz się z plam na ubraniu, wszystkich potknięć, nawet z ptasiej kupy na włosach, czy z tego, że idąc ulicą zamyśliłaś się i uderzyłaś w znak – to z mojej prywatnej kolekcji niezdarności. Powiem tylko, że  nie warto z tym walczyć. Recepta jest jedna: ucz się śmiać, zachowaj dystans do samej siebie. Syndrom Bridget Jones będzie ci towarzyszył przez całe życie. Tak, Bridget, postaci o prawdopodobnie największej liczbie życiowych wpadek, ale postaci kolorowej, wyjątkowej i pogodnej, która bez względu na wszystko kroczyła dumnie, zawsze z podniesioną głową. 

Holidej

1 komentarz: