wtorek, 17 lipca 2012

Nie zawsze kolorowa, nie zawsze szara


OK, zaczynamy drogie panie! Na początek trochę „przydołuję”. Tak. Ogarnęła mnie melancholia szarej rzeczywistości… Ale czy nie ma tego każda z nas po powrocie - mówiąc otwarcie - z zasłużonego urlopu? Kilka cudownych dni beztroski, z ukochanym facetem, z dobrze dobraną ekipą. Gofry przygryzane lodami i zapychane morską rybką w każdej postaci. Problemy i smutki zostawiasz za sobą i udajesz się w nieznane. Szum morza, ciepły piasek, swoboda. I chociaż zderzenie ze znienawidzoną przez wszystkich poniedziałkową, zdecydowanie szarą rzeczywistością jest bolesne, po dłuższych przemyśleniach  muszę przyznać, że mam szczęście. Być może nie uwierzycie, ale nie każda z nas może dzielić luksus zasłużonego urlopu. A być może właśnie znacie to z autopsji. Szef potrafi być upierdliwy. Słyszałam wiele razy… Najpierw boisz się w ogóle podejść, poprosić, jakby urlop był czymś, co należy się tylko wybranym. A przecież każdy może, ba!, nawet powinien odciąć się od pracy, odizolować, odpocząć. Nie urlop, podczas którego szef wydzwania co pięć godzin z inną sprawą. Totalny relaks i odseparowanie. Wiem, nie jest łatwo. A kiedy wciśniesz się w ciasny już od początku roku urlopowy grafik, wyrwiesz siłą te kilka dni wolności, nie obędzie się bez złośliwych komentarzy w stylu: „tylko się tam nie zabawiaj, nie chcemy kolejnej ciężarnej w firmie”. A ty zawstydzona się czerwienisz zamiast zwrócić chamowi uwagę. No tak. Mobbing. Ale to już zupełnie inna historia. Temat rzeka, do którego nie omieszkam wrócić niebawem. Tymczasem urlop. Nasuwa się jedna myśl, którą podrzuciła mi dzisiaj koleżanka z pracy, zmęczona już moimi narzekaniami. Czy aby nie właśnie dzięki szarej codzienności widzimy tygodniowy odpoczynek, niekiedy zupełnie zwyczajny, jako coś niesamowicie barwnego i niezwykłego? Kończąc myślę jeszcze o jednym ważnym szczególe. Przecież warto podjąć - czasem radykalne, ale czasem bardzo proste kroki, aby zmienić coś w swoim życiu, pokolorować życiowe szarości, chociażby dzieląc się z innymi swoimi myślami, chociażby pisząc bloga. Bądź dzieląc się swoimi rozterkami i radościami na blogu trzech innych całkiem sympatycznych Raszpli. W oczekiwaniu na zrozumienie. Pomyślcie.

1 komentarz:

  1. Raszple nie są sympatyczne! :D
    A po urlopie to zawsze się ciężko wraca... :(

    OdpowiedzUsuń