Miejsce o takiej nazwie chciał kiedyś założyć Al. Bundy,
głowa amerykańskiej rodzinki, będącej karykaturą modelowego małżeństwa z
dziećmi. Chociaż nie mam łysiny, kosmici nie używają moich skarpetek jako
paliwa i nie wkładam ręki w gacie, siadając na kanapie (dla mniej domyślnych to
kwintesencja „alabundyzmu”), bywa, że marzę o tym samym. Jest kilka powodów,
dla których mam ochotę skupić wszystkie wkurzające baby w jednym miejscu i ich
stamtąd nie wypuszczać... nigdy...
1 Kobiety mają zmienne nastroje i są smutne bez powodu –
coś, czego nigdy nie pojmę. W jednej chwili wpieprza lody i „dogryza”
czekoladą, żeby po minucie stwierdzić, że na pewno pójdzie jej w „boczki”, czy
udźca, czy cholera wie gdzie. Jak pożerasz bez opamiętania, to pójdzie! I czego
masz doła głupia, jak wszystko w twoim życiu gra? Nudzisz się, idź w nocy do
dzielnicy w moim mieście zwanej „Edenem” lub tej na P...Gwarantuję wrażenia.
2 Są niezdecydowane – zakupy z moją znajomą to istny horror.
Zobaczy jakiegoś ciucha. Obejrzy go z każdej strony, bo może gdzieś dziurawy.
Po 20 minutach zadecyduje, że go zmierzy. Znów obejrzy się z każdej strony.
Dialog: - A nie wyglądam w nim za grubo (Ja w myślach: Nie, nie wyglądasz.
Mówię: Nie, nie wyglądasz ), - A
naprawdę nie wyglądam w nim za grubo (Ja w myślach: Nie, nie wyglądasz,
Mówię: Nie, nie wyglądasz). Po raz piąty – Ale serio nie widać mi boczków. (Ja
w myślach: beeeeep, beeep, masz tyłek jak przecinek i nogi jak patyki, co do
cholery wymyślasz?, Mówię: Wyglądasz dobrze i nie masz boczków).
Dalszy ciąg fascynującego dialogu: - Ale to jest drogie, u
nas znajdę tańsze, nie, nie kupię tego, chodź idziemy. Po pół godziny. – Wiesz
co, ja się chyba po to cofnę, dobrze w tym wyglądałam, co myślisz? (Mojej
części nie zamieszczę, bo już jest niecenzuralna).
No szlag człowieka trafia! I dziwicie się, że faceci nie
lubią chodzić z wami na zakupy. Serio się dziwicie?
3 Miss buziaczek. Czy wy rzeczywiście uważacie, że
wypisywanie setek uśmieszków, buziaczków, papatków jest fajne i słodkie. Jak to
mówi Holigoli „Rzygam tęczą”. Wierzcie mi, naprawdę nie musicie podkreślać
jakie jesteście szczęśliwe i w ogóle, bo to po prostu wiadomo hmm pomyślmy po
treści wiadomości, a może po jednej emotikonce? Bllleeeee
4 Misie-króliki. Znam jedną trzydziestoparolatkę, która do
swojego niemal czterdziestoletniego faceta mówi per „miś-królik”. Że WTF się
pytam? Czy wy do końca chcecie tych facetów wykastrować? I tak każecie im
chodzić na beznadziejne komedie romantyczne, które poza paroma wyjątkami są o
„dupie maryni”. Co druga moja koleżanka mówi na swojego faceta „misiaczek”, tak
też wpisują ich do telefonu. Pogięło was kobiety?
Popieram w tej kwestii Kasię Nosowską, która śpiewa:
„Nie nazywaj mnie kukielką,
Kotkiem swym
Lepiej milcz!
Żaden ze mnie ptyś,
Żadna ptaszko-mysz
Lepiej milcz!
Do cholery! Spróbuj wbić do łba!
Ja na imię, Kaśka od kołyski mam!”
Kotkiem swym
Lepiej milcz!
Żaden ze mnie ptyś,
Żadna ptaszko-mysz
Lepiej milcz!
Do cholery! Spróbuj wbić do łba!
Ja na imię, Kaśka od kołyski mam!”
To dziś na
tyle, Anty-baby land is going to be continued...
Alcatraz - mam podobne spostrzeżenia ze spotkań z typowymi kobietami.
OdpowiedzUsuńTyle, że ja takich unikam.
Z moimi koleżankami rozmawiamy nie o ciuchach, tylko o sposobach finansowania naszych inwestycji, o remontach, przebudowach ew. o facetach, ale bez misiaczków.
Do mojego mówię Misiu, ale to ma specyficzny podtekst, bo on jest Niemcem i naprawdę na misia nie wygląda, za to ma poczucie humoru i wie, jak to brzmi :)
Wszystkie z Was Świetne Babki :)
Byłoby mi miło widzieć Was również czasem u mnie :), lubię opinie osób inteligentnych i nieprzeciętnych.
pozdrowienia!
Stwierdzam że jestem missbuziuaczek
OdpowiedzUsuń