OK,
zaczynamy drogie panie! Na początek trochę „przydołuję”. Tak. Ogarnęła mnie
melancholia szarej rzeczywistości… Ale czy nie ma tego każda z nas po powrocie -
mówiąc otwarcie - z zasłużonego urlopu? Kilka cudownych dni beztroski, z
ukochanym facetem, z dobrze dobraną ekipą. Gofry przygryzane lodami i zapychane
morską rybką w każdej postaci. Problemy i smutki zostawiasz za sobą i udajesz
się w nieznane. Szum morza, ciepły piasek, swoboda. I chociaż zderzenie ze
znienawidzoną przez wszystkich poniedziałkową, zdecydowanie szarą
rzeczywistością jest bolesne, po dłuższych przemyśleniach muszę przyznać, że mam szczęście. Być może
nie uwierzycie, ale nie każda z nas może dzielić luksus zasłużonego urlopu. A
być może właśnie znacie to z autopsji. Szef potrafi być upierdliwy. Słyszałam wiele
razy… Najpierw boisz się w ogóle podejść, poprosić, jakby urlop był czymś, co
należy się tylko wybranym. A przecież każdy może, ba!, nawet powinien odciąć
się od pracy, odizolować, odpocząć. Nie urlop, podczas którego szef wydzwania
co pięć godzin z inną sprawą. Totalny relaks i odseparowanie. Wiem, nie jest
łatwo. A kiedy wciśniesz się w ciasny już od początku roku urlopowy grafik,
wyrwiesz siłą te kilka dni wolności, nie obędzie się bez złośliwych komentarzy
w stylu: „tylko się tam nie zabawiaj, nie chcemy kolejnej ciężarnej w firmie”. A
ty zawstydzona się czerwienisz zamiast zwrócić chamowi uwagę. No tak. Mobbing. Ale
to już zupełnie inna historia. Temat rzeka, do którego nie omieszkam wrócić
niebawem. Tymczasem urlop. Nasuwa się jedna myśl, którą podrzuciła mi dzisiaj
koleżanka z pracy, zmęczona już moimi narzekaniami. Czy aby nie właśnie dzięki
szarej codzienności widzimy tygodniowy odpoczynek, niekiedy zupełnie zwyczajny,
jako coś niesamowicie barwnego i niezwykłego? Kończąc myślę jeszcze o jednym
ważnym szczególe. Przecież warto podjąć - czasem radykalne, ale czasem bardzo
proste kroki, aby zmienić coś w swoim życiu, pokolorować życiowe szarości, chociażby
dzieląc się z innymi swoimi myślami, chociażby pisząc bloga. Bądź dzieląc się
swoimi rozterkami i radościami na blogu trzech innych całkiem sympatycznych Raszpli.
W oczekiwaniu na zrozumienie. Pomyślcie.
Raszple nie są sympatyczne! :D
OdpowiedzUsuńA po urlopie to zawsze się ciężko wraca... :(